O, nie! To ja będę mieć Cyndaquil'a. Żaden tam bachor, tylko ja! On będzie mój!, pomyślałam, patrząc na tą dwójkę. Gdybym miała stanąć w laboratorium kilka minut przed nimi, a ten dzieciak dowiedziałby się, że przeze mnie nie może mieć startera... Nie, mówi się trudno!
I wtedy przypomniało mi się, że przecież nie mam zielonego pojęcia, gdzie ten profesor jest...
Podeszłam do dzieciaków.
- Cześć. Akurat tędy szłam i usłyszałam waszą rozmowę... Jestem Kizuki, siostrzenica profesora. Miałam do niego pójść i pomóc mu przy Pokemonach, jednak gdzieś zgubiłam jego adres. Powiecie mi, jak do niego dotrzeć? - spytałam, patrząc na nich. Jakże łatwo było teraz kłamać w żywe oczy! Nawet puls mi nie przyśpieszył.

A niech to cholera!
- Wiecie, on sam rozpuszcza te plotki tylko po to, aby stać się sławnym - odparłam, śmiejąc się. - Dobra, słuchajcie. Miałam być u mojego wujka rano, aby pomóc mu przy rozdawaniu starterów i robieniu jakiśtam badań, a więc muszę tam być szybciej od was, abyście mogli dostać silniejsze oraz ładniejsze Pokemony. Mam nadzieje, że rozumiecie... - mruknęłam. - Skoro tam idziecie, musicie wiedzieć, gdzie to jest, prawda? A, tak ogólnie- słyszałam, że chcecie wziąć Chikoritę i Cyndaquil'a. Przygotuję je specjalnie dla was. - uśmiechnęłam się lekko.